Po wiekach konfliktów i okrucieństwach drugiej wojny światowej z jej milionami ofiar i obozami koncentracyjnymi, kilku oświeconym Europejczykom, w tym Jeanowi Monnetowi, udało się przekonać polityków do budowy i rozwoju wspólnoty europejskiej, która stała się Unią Europejską. Prosta idea, która obowiązuje do dziś, polega na pokojowym rozwiązywaniu konfliktów i na tym, że jesteśmy skuteczniejsi razem niż osobno, czy to na forum Światowej Organizacji Handlu, czy przy wspieraniu programów badawczych, czy przy negocjowaniu umów z krajami lub obszarami gospodarczymi. Przekazywanie władzy na szczeblu europejskim odbywa się w sposób wolny. Obywatele mają głos i prawo do współdecydowania dzięki wyborom do Parlamentu Europejskiego w wyborach powszechnych.
Wspólny interes europejski jest poszukiwany, proponowany i chroniony przez Komisję Europejską, a prawo jest przestrzegane przez wszystkich dzięki czujności Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości.
Takiej Europy zazdrości nam cały świat i wiele krajów regularnie wyraża chęć dołączenia do tej oazy spokoju i bogactwa.
Marzą o niezależnym sądownictwie, o korzystaniu z polityk strukturalnych, takich jak Wspólna Polityka Rolna, Europejski Fundusz Rozwoju Regionalnego, Europejski Fundusz Społeczny, sprzyjających krajom najmniej rozwiniętym oraz o możliwości wyrwania się z kajdan nacjonalizmu przy jednoczesnym poszanowaniu europejskiej dewizy: Zjednoczeni w różnorodności.
Europa od czasu traktatu paryskiego o EWWiS (Europejskiej Wspólnocie Węgla i Stali) w 1951 roku i traktatów rzymskich o Wspólnotach Europejskich w 1957 roku bardzo się zmieniła i rozwinęła.
Próżność nakazuje, że paradoksalnie entuzjazm Europy, z wyjątkiem okresu wokół tworzenia rynku wewnętrznego w 1993 roku pod przewodnictwem Jacques'a Delorsa, nie istnieje, natomiast żyjemy w kluczowym okresie, w którym nasze podstawowe wartości mogą być kwestionowane. Ilustracją tego jest głosowanie na "nie" w referendum w sprawie traktatu konstytucyjnego w 2005 roku we Francji i Holandii. Wynik referendum w 2016 roku w Wielkiej Brytanii, który dał głos na "tak" dla Brexitu 51,9% jest kolejnym. Jest to pierwszy przypadek zatrzymania ciągłego ruchu rozszerzenia. Jest to poważna porażka dla projektu europejskiego, ponieważ Wielka Brytania jest krajem, który liczy się w Europie. Meksykański dziennik El Universal dobrze podsumowuje sytuację w artykule redakcyjnym. "Kraje członkowskie Unii Europejskiej są punktem odniesienia dla świata zachodniego ze względu na postępy, jakie poczyniły w zakresie dobrobytu, praw człowieka i jakości życia". Gazeta ubolewa, że zwycięstwo obozu pro-Brexit zagraża konstrukcji Europy i sprawia, że "jeden z najbardziej udanych modeli integracji upada, w tym współczesnym wielobiegunowym świecie, gdzie budowa bloków jest próbą konsolidacji wspólnych interesów". Jak do tego doszło?
Każdy kraj ma swoją historię, kulturę, tradycje i specyfikę.
Brytyjski stan umysłu jest szczególny i głęboko zakorzeniony: stan umysłu wyspiarzy, którzy uważają Europę za kontynent.
Ten kraj ma prestiżową przeszłość. Był pierwszą światową potęgą militarną, przemysłową, handlową i gospodarczą. Od połowy XVIII wieku dominował na morzach dzięki imponującej flocie wojskowej i handlowej, co pozwalało mu unikać inwazji i ograniczać skutki blokad gospodarczych. Korzystała z tego, że była miejscem pierwszej rewolucji przemysłowej. Thomas Newcomen wynalazł silnik parowy w 1705 r., mechaniczna maszyna tkacka powstała w 1769 r., a w 1804 r. podjęto pierwszą próbę zbudowania lokomotywy parowej. Funt szterling stał się w XIX wieku walutą międzynarodową. Politycznie, w stosunkach zagranicznych, zawsze było proste, aby inne państwo nie zdominowało Europy: czy to Hiszpania, Francja, Austria, Prusy czy Rosja.
W szczytowym momencie w 1922 roku Imperium Brytyjskie liczyło 400 milionów ludzi, jedną czwartą ludności świata i około 22% masy lądowej świata.
Wielkiej Brytanii udało się nie zostać zaatakowanym ani przez Napoleona, ani przez Hitlera i była ona jednym z wielkich zwycięzców II wojny światowej w 1945 roku, któremu wszyscy jesteśmy dłużni, ale kraj ten był w tym czasie wyczerpany, niemalże bankrutem, tracącym część swojego imperium w miarę upływu czasu, widzącym, jak jego siła na skalę międzynarodową maleje, czego kulminacją było fiasko wyprawy sueskiej w 1956 roku.
Od tej pory, przed chińskim przebudzeniem, na świecie dominują już tylko USA i ZSRR, a Niemcy stopniowo stają się znowu główną potęgą gospodarczą.
Trzy cechy brytyjskie rzucają światło na stosunki brytyjsko-europejskie od 1946 roku. Wiara w wyższość wolnego handlu, odrzucenie protekcjonizmu i polityki przemysłowej. Szczególne relacje z USA. Pragmatyzm.
Wielka Brytania zupełnie nie wierzyła w sukces EWWiS w 1951 roku i nie doceniała reintegracji Niemiec. Po utworzeniu EWG w 1957 r. zainicjowała w 1960 r. EFTA, do której należało sześć innych państw: Dania, Norwegia, Szwajcaria, Portugalia, Austria i Szwecja, ale ponieważ EWG była sukcesem gospodarczym, wystąpiła 9 sierpnia 1961 r. o członkostwo w EWG. Dla Jean Monnet: "Brytyjczycy szanują fakty. Jeśli chcą przystąpić do wspólnego rynku, to dlatego, że nam się udało". Członkostwo zostało opóźnione przez dwa weta generała de Gaulle'a w styczniu 1963 i listopadzie 1967 roku. Prezydent Georges Pompidou, bardziej anglofil, odblokował sytuację i zezwolił na przystąpienie 1 stycznia 1973 roku. Referendum w Wielkiej Brytanii w czerwcu 1975 roku dało wynik 67,2% za pozostaniem w Europie. Niejasności pozostały, gdyż Wielka Brytania była niechętna temu, by Europa pozwoliła Niemcom stać się ponownie normalnym i silnym gospodarczo mocarstwem, a także by widziała Europę jako coś więcej niż strefę wolnego handlu. Nie jest zwolennikiem różnych instytucji europejskich i ubolewa nad wspólnymi politykami solidarności finansowanymi z budżetu europejskiego.
Należy zauważyć, że dwie główne partie konserwatywne i Partia Pracy nigdy nie były jednomyślne w sprawie Europy, a ich stanowiska zmieniały się z czasem. Margaret Thatcher, konserwatystka, była początkowo proeuropejska, ale po dojściu do władzy poprosiła o rabat w budżecie europejskim w listopadzie 1979 roku i uzyskała go na szczycie w Fontainebleau w maju 1984 roku. Systematycznie sprzeciwiała się jakiemukolwiek federalnemu rozwojowi Europy i uzyskała klauzulę opt-out z Traktatu z Maastricht w lutym 1992 roku, aby uniknąć przystąpienia do wspólnej waluty. Nie podpisała również układu z Schengen o swobodnym przepływie towarów i osób w 1985 roku. W 1988 roku wygłosiła przemówienie w Brugii, w którym zapisała swoją wizję Europy państw narodowych. W 2004 roku za sprawą Tony'ego Blaira, premiera z ramienia Partii Pracy, który przedstawiał się jako przyjaciel Europy, usilnie zachęcano do rozszerzenia Europy o 10 nowych państw. Cel jest dwojaki: integracja krajów Europy Środkowej i Wschodniej oraz usunięcie przeszkód w integracji z UE. Kraj ten zrobi również wszystko, aby zablokować jakąkolwiek politykę obronną i bezpieczeństwa. Nieustanna troska o to, by jawić się jako uprzywilejowany partner Stanów Zjednoczonych, bezwzględna lojalność wobec NATO i poparcie dla wojny w Zatoce Perskiej. W czasie kryzysu gospodarczego David Cameron, konserwatywny premier, odrzucił w 2011 roku traktat budżetowy, który według niego zaszkodziłby City.
Brytyjski pragmatyzm, ta druga cecha, czyni cuda w instytucjach brukselskich. Lobbing jest prowadzony z rozmachem, umiejętnością i profesjonalizmem. Wielka Brytania wykorzystuje rozszerzenia, które narzucają język angielski na niekorzyść języka francuskiego, który był egzotyczny dla nowych członków, z wyjątkiem Rumunii. Promuje swój model myśli i wypowiedzi, który jest jasny, precyzyjny i bezpośredni, i zapewnia sobie skuteczne środki kontroli. Próbuje umieścić swoich mężczyzn lub kobiety na wszystkich istotnych szczeblach w dyrekcjach generalnych Komisji Europejskiej w celu ochrony City, jego instytucji finansowych, jego firm ubezpieczeniowych, jego modelu myślenia. Niestety dla niej, wewnętrzny manewr polityczny premiera Camerona zniweczy wszystkie jej sukcesy z referendum w sprawie Brexitu. Myślał, że dostanie głos na "nie", dostał głos na "tak". Wielka Brytania strzeliła sobie w stopę.
Ten wynik był niespodziewany. Większość raportów od pracodawców, związków zawodowych, ośrodków badawczych, w tym uniwersytetów, Banku Anglii i izb handlowych wyjaśniała, że głosowanie za Brexitem byłoby błędem. Udało się zawiązać potężną koalicję antyeuropejską. Korzysta ona z poparcia zdecydowanej większości prasy popularnej, lidera UKIP (Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa), błyskotliwego mówcy Nigela Farage'a, licznych sieci społecznościowych, z których część korzysta ze znacznego wsparcia technicznego i finansowego ze strony Stanów Zjednoczonych lub Rosji, oraz oportunistycznych konserwatystów dążących do władzy, których typowym przykładem jest Boris Johnson, dołączających do historycznych eurosceptyków wiernych linii Thatcher. Opierają się oni na głębokim antyelitarnym i antywiedzowym poczuciu klasy robotniczej, na poczuciu opuszczenia w regionach wiejskich lub niegdyś przemysłowych, na budżetowym i społecznym oderwaniu służb publicznych, na wrogości rybaków, na osłabionych emeryturach i ogólnym poczuciu upadku. Przyszłość jest postrzegana jako bardziej ponura, zwłaszcza dla jego dzieci. Nostalgia za chwalebną przeszłością, za Imperium, jest powiększana przez prasę popularną, która jest bardzo dobrze dystrybuowana. Nie wchodzi ona w szczegóły, żadnych niuansów, mylące nagłówki: Europa jest systematycznie przedstawiana jako nieszczęście, wyrzeczenie się interesu narodowego, przejęcie przez europejskich technokratów i cudzoziemców. O migrantach mówi się, że są winni inwazji, zastępowania, nienależnego przejmowania miejsc pracy, na celowniku są nawet biali i katoliccy Polacy.
Co znajdziemy?
Głosowanie, a następnie sondaże od tego czasu wskazują, że głęboki podział w kraju nie zniknął. Brexit ma poparcie wsi, przedmieść, klasy robotniczej, osób słabo wykształconych i starszych, Anglii i Walii. Remain: miasta, w tym Londyn, ludzie
wykształconych, wielu liderów dużych firm, Szkocji, Irlandii Północnej, młodych ludzi.
W Londynie, w całym kraju odbyły się ogromne demonstracje z tysiącami europejskich flag.
Nie nastąpił efekt domina, wręcz przeciwnie, Brexit wciąż wydaje się być odpychający dla pozostałych krajów członkowskich. Ich opinia publiczna nie jest za tym. W szczególności nie chcą one stracić funduszy europejskich. Jest też lepsze postrzeganie Europy przez obywateli europejskich.
Następują znaczące postępy nie do pomyślenia przy obecności Wielkiej Brytanii, takie jak wyjątkowy 750-miliardowy plan naprawczy, o którym zdecydowali 21 lipca 2020 r. szefowie państw i rządów w celu przezwyciężenia kryzysu kowd...
Pozostałe spodziewane trudności istnieją, mimo porozumienia po Brexicie: wydaje się, że Wielka Brytania nie chce respektować swoich zobowiązań w sprawie Irlandii Północnej, a z Europą trwa próba sił.
Brytyjskie firmy, zwłaszcza MŚP eksportujące do UE, cierpią z powodu kosztów formalności celnych. Osłabione jest centrum finansowe Londynu. Szkocja, która chce pozostać na jednolitym rynku europejskim, chce nowego referendum w sprawie wyjścia z Wielkiej Brytanii.
Politycznie Keir Starmer, proeuropejski lider Partii Pracy, zastąpił Jeremy'ego Corbyna, który podczas referendum prowadził bardzo połowiczną kampanię.
Premier Boris Johnson pozostaje nieprzewidywalny jak zawsze. Podkreśla globalną Wielką Brytanię, znaczenie regionu Indo-Pacyfiku i wzrost liczby głowic nuklearnych. Chce dać przyrzeczenie prezydentowi Bidenowi, ale ten nie zapomniał, że poparł Trumpa. Potrzeba będzie jednak jeszcze czasu, aby z niezbędną perspektywą czasu ocenić rzeczywistą sytuację Wielkiej Brytanii, jej pozycjonowanie, wpływy na arenie międzynarodowej oraz ocenić stan jej gospodarki.
Należy mieć nadzieję i zachęcać, że brytyjska opinia dojrzeje do tego, by w odpowiednim czasie opowiedzieć się za powrotem Wielkiej Brytanii do Unii Europejskiej, mając ambicję pomóc w powstaniu prawdziwej europejskiej potęgi.
YUST ACADEMY NEWSLETTER nr 6 czerwiec 2021 r.