23 czerwca 2022 roku Unia Europejska przyznała Ukrainie, brutalnie zaatakowanej 24 lutego przez totalitarną Rosję Putina, status kandydata. Ale choć prezydent Zelensky nie przestał od tego czasu domagać się pilnego członkostwa, nie wahając się przytoczyć jako celu roku 2024, to przedsionek przedakcesyjny, w którym Ukraina znajduje się dziś w towarzystwie blisko tuzina innych kandydatów, z których większość czeka już od dawna, w żaden sposób nie przesądza o takim wyniku dla jej partnerów.
Wiele przewidywalnych i poważnych przeszkód
Poprzednie rozszerzenia Unii Europejskiej zawsze były uzależnione od rygorystycznego dostosowania, często wymagającego dobrych dziesięciu lat. Jedynym wyjątkiem było przystąpienie byłych Niemiec Wschodnich w wyjątkowym kontekście zjednoczenia Niemiec. Kolejną przeszkodą w przyspieszeniu akcesji jest wprowadzony niedawno warunek uprzedniej reformy instytucjonalnej Unii przed dalszym rozszerzeniem, reformy równie skomplikowanej, co niepewnej w chwili obecnej. Świadczy o tym porażka w 2005 roku projektu Traktatu Konstytucyjnego, który został słabo naprawiony przez Traktat Lizboński z 2007 roku i który sam nie jest w stanie dostosować się do nowego, dużego rozszerzenia.
Są to warunki wstępne, których wiele krajów członkowskich nie waha się podkreślać, poza wszelkimi oznakami sympatii, rosnącym wsparciem logistycznym i wojskowym, mnożeniem wizyt na wysokim szczeblu i wzajemnych spotkań oraz owacjami na stojąco zachodnich zgromadzeń parlamentarnych po bezprecedensowych apelach ukraińskiego prezydenta.
Nie należy lekceważyć przeszkód na drodze do przyspieszonego przystąpienia Ukrainy, zwłaszcza że cechy tego kraju będą wymagały, w świetle zwykłych kryteriów europejskich, szczególnie wymagającego dostosowania. Poziom jej obecnego PKB, który jest znacznie poniżej średniej wspólnotowej, a nawet poniżej poziomu większości pozostałych kandydatów, będzie wymagał pomocy europejskiej, tym bardziej znaczącej, że 44 miliony mieszkańców czynią z niej duże państwo członkowskie.
Aby dostosować struktury ukraińskie do standardów europejskich, trzeba będzie przeprowadzić wiele reform, zwłaszcza w zakresie przejrzystości prawnej instytucji, a zwłaszcza walki z korupcją, którą w pewnym stopniu zainicjował już prezydent Zelensky.
W związku z tym modernizacja struktur gospodarki ukraińskiej, ze względu na jej silny potencjał wydobywczy, zwłaszcza w zakresie metali ziem rzadkich, potencjał przemysłowy i energetyczny, a także oczywiście potencjał rolniczy, z niezrównanym areałem zbóż, stanowi obietnicę uczynienia z niej ważnego państwa członkowskiego, które wzmocni samowystarczalność i globalną konkurencyjność Unii Europejskiej. Ale ta perspektywa może również martwić wielu, począwszy od Francji, która nie spieszy się, by zobaczyć, jak europejska przewaga jej rolnictwa jest kwestionowana w bezprecedensowy sposób na rynkach, a jednocześnie jest karana przez redystrybucję pomocy ze Wspólnej Polityki Rolnej.
Ponadto równowaga polityczna, gospodarcza i strategiczna Unii Europejskiej zostanie znacznie wzmocniona w kierunku wschodnim. Również w tym przypadku to przesunięcie może, słusznie lub nie, zaniepokoić Francję, która już czuje się zdecentralizowana przez ewolucję, która rozpoczęła się trzydzieści lat temu wraz ze zjednoczeniem Niemiec i była kontynuowana wraz z wielkim rozszerzeniem kontynentu.
Są to główne przeszkody stojące obecnie przed perspektywą przyspieszonej akcesji Ukrainy do Unii Europejskiej. Wobec szczególnych problemów wyczuwanych z perspektywy francuskiej, prezydent Macron nie zawahał się uczynić siebie jednym z głównych interpretatorów, ryzykując - dla tych, którzy nie rozumieją subtelności "jednocześnie" - zastanawianie się nad nieostrymi granicami w intensywności wsparcia okazywanego ukraińskiej akcesji.
Wyjątkowa stawka polityczna, by wymieść wszystkie te przeszkody
W obliczu tych uprzedzeń, mniej lub bardziej jasno wyrażonych, nie brakuje powodów, by je zrównoważyć i poprzeć chęć prezydenta Zelensky'ego, by pilnie do nas dołączyć. Jest to obraz, który jest tak silny, jak i emblematyczny, tak wymowny, jak i przekonujący: charyzmatyczny prezydent w bojowym ubraniu, zdecydowany bronić naszych europejskich wolności bez ducha odwrotu czy uległości, broniąc wolności swojego kraju przed agresją nieubłaganej dyktatury, wyraźnie zadeklarowanego śmiertelnego wroga naszych zachodnich wartości demokratycznych.
W historii Unii Europejskiej nie ma precedensu dla takiej sytuacji, nie ma też żadnej innej kandydatury z tym związanej. Dla naszej Unii 2023 roku jeden fakt jest pewny: odkąd Rosja Putina po raz pierwszy od 1945 roku świadomie zaangażowała się w konflikt zbrojny w Europie, wbrew wszelkim regułom prawnym, dyplomatycznym i cywilizacyjnym, cały nasz układ odniesienia został z dnia na dzień przesunięty w inny świat.
Ten "dzień po" zmusza Unię Europejską, wspieraną przez NATO, do fundamentalnego przeprogramowania swojego DNA, które do tej pory było zasadniczo skoncentrowane na komercyjnej organizacji globalizacji, którą mieliśmy nadzieję uszczęśliwić. Dziś, w obliczu realiów gospodarki wojennej, której nikt nie śmie nazwać po imieniu, ale która staje się coraz bardziej oczywista jako taka, jest ona teraz zmuszona do zrobienia dokładnego przeciwieństwa tego, co zrobiła wczoraj.
mnożąc sankcje gospodarcze i finansowe wobec Rosji, zmuszona do poświęcenia w ciągu jednej nocy tytanicznej infrastruktury dostaw energii z tego kraju, która wydawała się być stworzona na wieczność, zmuszona do zrewidowania od góry do dołu całej swojej strategii gospodarczej i handlowej, dotknięta co najmniej dwuznaczną postawą swoich partnerów z Trzeciego Świata wobec tej sytuacji wstrząśnięta nieczytelnym stanowiskiem swojego głównego partnera handlowego, Chin, które są biegłe w zacieraniu granic, grając wszystkimi kartami i wszystkimi wynikami, ale które są przede wszystkim zaangażowane w strategię globalnej supremacji, Unia Europejska nie może już sobie pozwolić na płacenie ceny za swoją krótkowzroczność, jeśli nie za jej brak konsekwencji, i na doznawanie w zamian wszystkich wstrząsów.
Lista wydaje się nie mieć końca: całkowite uzależnienie militarne od Stanów Zjednoczonych, z jego bezpośrednimi konsekwencjami politycznymi i gospodarczymi, obowiązek podwojenia lub nawet potrojenia narodowych budżetów wojskowych, które pozostawały w uśpieniu przez trzydzieści lat, odrodzenie zlikwidowanych sektorów i gałęzi przemysłu zbrojeniowego, ponowne wynalezienie zapomnianych szkoleń i know-how, osłabienie stosunków francusko-niemieckich w Europie, która w równym stopniu podlega dominacji zza Atlantyku, co jest głęboko wstrząśnięta wybuchem wojny na Wschodzie, trwała kieszeń powietrzna w próbach postkomunistycznej odbudowy gospodarczej, awaryjne przyjęcie kilku milionów pozbawionych wszystkiego ukraińskich uchodźców, zaostrzenie i zwielokrotnienie problemów i niedostatków energetycznych, zakwestionowanie planów klimatycznych, spektakularny powrót inflacji, rosnące napięcia polityczne i społeczne. Cudem jest to, że w takich warunkach udało się jednak, wbrew wszelkim przeciwnościom, zachować jedność i solidarność Unii Europejskiej...
Jedyna wiarygodna odpowiedź na bezprawną dyktaturę
Na froncie wojskowym eskalacja na granicach Europy jest obecna i nie ma żadnych oznak ustępstw. Przy wsparciu przeważającej pomocy amerykańskiej i w obliczu powrotu w życie afirmacji NATO, Unia Europejska jest zmuszona do pilnego dostarczenia Ukrainie wszystkiego, co może jeszcze zapewnić, nawet jeśli oznacza to jeszcze większe pozbawienie jej własnych krajowych środków obrony.
W ciągu kilku miesięcy posiłki logistyczne, pomoc medyczna i dostawy lekkiej broni zostały zastąpione przez pancerze wsparcia, artylerię polową i baterie rakiet, a następnie czołgi bojowe i samoloty myśliwskie. Stałe patrole powietrzne, przy aktywnym udziale francuskich sił powietrznych, przeczesują tysiące kilometrów wschodnich granic Unii, odstraszając wszelkie wtargnięcia rosyjskiego agresora.
Wczoraj kowboj kazał nam bawić się w wojnę. Dziś totalitarna, agresywna i imperialistyczna Rosja Putina narzuca Europie swoją własną wojnę, tę prawdziwą i najgorszą, z jej terrorystycznymi bombardowaniami, masowymi gwałtami, torturami i zbrodniami wojennymi, deportacjami całych populacji i porwaniami dzieci, którym odebrano rodziny i kraj. Dla sąsiadujących z Rosją państw członkowskich UE, które wcześniej były anektowane lub satelitowane przez Rosję, jest to okrutne przypomnienie tego, co kiedyś musiały znosić z Armią Czerwoną, oraz strach przed tym, że to się powtórzy. A dla całej naszej Europy jest to godzina prawdy. Pierwsi bojownicy zdemokratyzowanej Europy mieli motto: żyj wolny albo giń. Dzisiejsi Ukraińcy są ich godnymi spadkobiercami. Ich wzorowa motywacja, zacięty opór, inteligencja wojskowa, pomysłowość, w zmilitaryzowanych dronach i nowych tanich, ale bardzo skutecznych technologiach, wspieranych przez satelity niestrudzonej amerykańskiej inwigilacji najmniejszych ruchów agresora, pozwoliły do tej pory zakręcić rosyjską armię w śmiertelnej pułapce.
Jednak Rosja Putina nie wyciągnęła ani jednej lekcji. Poświęca własne wojska, wspierane przez zastępcze milicje byłych więźniów prawa powszechnego, licząc na korzyści z wojny na wyniszczenie. I na dobrą sprawę przenosi swoje pociski jądrowe, wzmacniając te ze swojej wysuniętej enklawy Kaliningradu poprzez bezprecedensową instalację nowych na terytorium swojego białoruskiego wasala, czerpiąc przyjemność z machania swoim rosyjskim kołem ruletki za pomocą najwyższego szantażu, jakim jest zbombardowanie elektrowni atomowych, użycie tak zwanych taktycznych pocisków jądrowych, nie wykluczając nawet ostatecznej apokaliptycznej groźby pocisków międzykontynentalnych.
W obliczu stalinowskiej zbrodniczości reżimu Putina, który został już oskarżony przez Międzynarodowy Trybunał Karny i wobec którego nie ma innej możliwej postawy niż nieustraszona, nieugięta i niezachwiana determinacja, pilne przyjęcie Ukrainy do Unii Europejskiej, w uznaniu i jako cena za spowodowany przez nią rozlew krwi, jako bezpośrednia ilustracja naszego fizycznego i moralnego dozbrojenia, byłoby z pewnością najbardziej wyrazistą, a zatem najlepszą odpowiedzią polityczną. I w istocie jedyną, która dorównuje ukraińskim ofiarom, putinowskim prowokacjom i istotnej stawce tej wojny o Europę.
Przyspieszone przystąpienie możliwe w trzech etapach
Takie przyspieszenie mogłoby zatem przebiegać w trzech etapach. Pierwszym krokiem byłoby bezzwłoczne włączenie Ukrainy jako stałego gościa do organów kierowniczych Unii (Rada Europejska, Parlament Europejski, Komisja Europejska), co prawda bez prawa głosu, ale za to ze swobodą wypowiedzi i uczestnictwa. Komitet Ekonomiczno-Społeczny i Komitet Regionów również skorzystałyby z zaproszenia ukraińskich rozmówców na swoje posiedzenia.
Drugim krokiem mogłoby być zawarcie traktatu akcesyjnego już w 2024 roku, który państwa członkowskie i Parlament Europejski musiałyby ratyfikować w celu wejścia w życie w 2025 roku. Klauzula dotycząca wcześniejszej reformy Unii nie powinna mieć zastosowania do tego przystąpienia ze względu na jego wyjątkowy charakter, możliwy do zrealizowania w ramach obecnych instytucji i politycznie uzasadniony wyjątkowymi okolicznościami. Z tych samych powodów inne kraje kandydujące nie powinny mieć możliwości wykorzystania tego priorytetowego przystąpienia do wymuszenia przygotowania i wdrożenia ich własnych, ale nie oznaczałoby to, że byłyby one koniecznie karane i opóźniane.
Wreszcie, to przyspieszone przystąpienie Ukrainy, z jej pełnym udziałem i prawem głosu, nie powinno w żaden sposób oznaczać, że mogłaby ona uniknąć okresów przejściowych wymaganych do pełnego korzystania ze swobód gospodarczych i pełnej zgodności ze wspólnymi normami prawnymi. To uaktualnienie i zgodność zostałyby zatem odłożone na trzeci etap, pod kontrolą Komisji i Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Zasadnicza różnica w stosunku do poprzednich przystąpień polegałaby zatem na tym, że w wyniku wymogu pilności okresy przejściowe związane ze swobodami i obowiązkami wspólnotowymi miałyby miejsce głównie po, a nie przed politycznym przystąpieniem Ukrainy.
Jeśli chodzi o przewidywalne uprzedzenia wobec takiego odejścia od tradycyjnego modelu powolnych akcesji perkolacyjnych na rzecz takiej ukraińskiej akcesji "na przedzie", z pewnością rewolucyjnej, ale uzasadnionej nadzwyczajną sytuacją, to odpowiedź pozostawimy historii, jak to często bywa w przypadku spraw wyjątkowych: konieczność jest prawem!